W tym roku robienie przetworów bardzo nam się spodobało i tym sposobem mamy już duuużo powideł morelowych, potem były wiśnie a teraz ciocia Krysia przywiozła nam z działki parę kilo aronii. Imbir pilnował okrytych kocem, ciepłych słoików w różnych pozycjach :)
Imbir jest cudny :-))
OdpowiedzUsuńwiem, wiem :) ale cała reszta kociego towarzystwa jest równie urocza :)
UsuńBez takiego Imbirka aronie mogą się nie udać!!! Dlatego jeśli ktoś jeszcze kotka nie ma, to zapraszam do schroniska ;-).
OdpowiedzUsuńAronie przepyszne. Nigdy wcześniej nie jadłam przetworzonych owoców, a tylko piłam sok. Już wiem, że dużo straciłam :-). Na szczęście jest okazja nadrobić.
Pola
też mam w tym roku aroniowe zapasy
OdpowiedzUsuń:O normalnie jak zobaczyłam tytułowe tło, to doznałam szoku.. przecież to mój kot! :O :O :O
OdpowiedzUsuńno proszę ;)
Usuńja też mam identycznego, tylko moja to kicia :) Rudzia :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.wielkiezarcie.com/recipe23189.html
OdpowiedzUsuńkorzystam tylko z tego przepisu i jest genialny :) polecam. mało roboty i dużo smaczności. najlepsze jak się o nich na jakiś czas zapomni ;p w tym roku jak zaprawiałam nowe dostawy J.przyniósł z piwnicy resztki tych z ubiegłego roku. wyżeram jagódki aronii ze słoika łyżeczką (albo z kubeczka na gorąco). jak poczęstowałam koleżankę w pracy to nie wierzyła, że to aronia, a od niej mam te owocki :D