Dziś miałam ochotę na słodkości. Kupiłam kiedyś papierowe foremki do maffinków i niestety postanowiłam ich dziś użyć. Okazało się, że nałożyłam za dużo ciasta do każdej i że za dużo ich ustawiłam na blaszce. Żeby nie było, w smaku są idealne - piekłam je już rok temu i chciałam trochę udoskonalić. "Przed" wyglądają naprawdę ślicznie a "po"- no cóż nikt nie jest przecież idealny ;)
Potrzebujecie na każdy rodzaj ciastek :
- pół szklanki mąki kukurydzianej
- pół szklanki cukru
- pół łyżeczki bezglutenowego proszku do pieczenia
- trochę oleju kokosowego
- trochę wody
i w zależności od rodzaju:
- do czekoladowych - kakao, żurawinę i kroplę aromatu pomarańczowego
- do makowych - mak, przyprawę piernikową
- do kokosowych - wiórki kokosowe, kroplę aromatu migdałowego
W misce mieszamy mąkę kukurydzianą, cukier, proszek do pieczenia, olej kokosowy i pozostałe składniki w zależności od rodzaju ciastek. Na koniec dodajemy trochę wody by ciasto nie było za gęste. Ja to robiłam na oko, ale może przy minus 5 dioptriach trzeba to było mierzyć dokładnie ;)
No i teraz nie będę Wam pisać, że wlewamy masy do papierowych form na maffinki. Możecie na blaszce wyłożonej papierem nałożyć łyżką masy, by uzyskać ciasteczka lub jeśli macie metalowe formy do pieczenia (gwiazdki, koła itd.) to masę wlać do nich. I tak spróbuję je zrobić kolejnym razem, co sfotografuję i przekaże Wam jak to wyszło :)
Uzupełnienie z 13/12/2013
Próba nr 2 - wegańskie, bezglutenowe ciastka czekoladowe z żurawiną wyszły śliczne z foremki silikonowej jaką odnalazłam w domu. Jak kupię metalowe foremki będzie kolejna próba i różne smaki ;)
Ocieplenie atmosfery spowodowało, że maffinki zbliżyły się do siebie :-).
OdpowiedzUsuńDla mnie bomba!!!
ta wersja bardzo mi się podoba :)
UsuńAnia to chyba nie jest wina ilości i bliskości - ewidentnie siadły :( może pokićkałaś z proporcjami składników lub składniki były nie pierwszej jakości lub świeżości :( szkoda, że tak wyszły - ale kto nie próbuje ten życie marnuje ;) głowa do góry następnym razem będą śliczne
OdpowiedzUsuńJa myślę, że ciasto jest ok. Po prostu te papierowe papilotki trzeba włożyć do formy na muffinki, bo są za delikatne i nie utrzymają ciasta. Ale najważniejsze, że były dobre :)
OdpowiedzUsuńracja, muffiny nie wyjdą papierowych papilotkach bez włożenia ich do foremki :)
Usuńno to wiadome;) trzeba do sylikonowych foremek wsadzić, ciasto jest ciężkie i nie ma szans wyrosnąć, rośnie w bok :D
OdpowiedzUsuńTakie papilotki nie nadają się do pieczenia po prostu na blasze. Trzeba je włożyć do metalowej lub silikonowej formy - chociaż silikonowej w zasadzie nie trzeba niczym wykładać.
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz używać samych papilotek, możesz kupić takie na papierowym stelażu, albo specjalne, sztywne, bardziej z kartonu niż papieru. Tak jak próbowałaś nie wyjdą, nawet z najdelikatniejszego ciasta.
Powodzenia następnym razem :)
A najważniejsze jest i tak, że smakowały :)
nadają się,
Usuńmyślę że to kwestia ciasta, może faktycznie stłoczenia...
dziś robiłam mufinki bananowe z puszka.pl, w samych papilotkach, pierwszy raz w życiu i wyszły idealnie :-)
(a może to szczęście początkującego ;-) )
początkująca weganka - Joanna :-)
Ja używam silikonowych foremek, ale kiedyś właściwie co tydzień piekłam w tych papierowych i o ile nie przesadziłam z ilością, to wychodziły mi ładne, idealnie odrywały się od papierków. Problem w tym, że odkąd używam silikonowych, nie potrafię piec w papierowych, więc niestety nie pomogę. ;-)
OdpowiedzUsuńja kiedyś też sobie tak chciałam uprościć robotę i nie włożyłam muffin do metalowej formy, wyszło mi dokładnie to samo co tobie:) kolejnym razem już z foremki wyszły idealne;)
OdpowiedzUsuńA jaki jest czas pieczenia i ile stopni? Z termoobiegiem czy bez?
OdpowiedzUsuń